fbpx

Magia Wigilii

Published on: 25 grudnia 2015

Filled Under: Bez kategorii, Lifestyle, Motywacja, Trening

Views: 4904

Tags: , ,

Starodawne baśnie i legendy mówią o tym, że w Wigilię Bożego Narodzenia zwierzęta przemawiają ludzkim głosem … nie znam jeszcze nikogo, kto tego doświadczył, ale wczoraj w dzień Wigilii doświadczyłem czegoś bardzo podobnego…

Niby dzień jak co dzień, ale jednak trochę inny. 24 dzień grudnia, to dla nas Polaków początek trzydniowego święta, natomiast na świecie to dopiero dziś 25tego prawdziwe święto. W Wigilię Bożego Narodzenia wszystko zaczyna spowalniać – część firm daje swoim pracownikom wolne, inne puszczają swoich ludzi wcześniej do domów. W tychże od rana unosi się zapach przygotowywanych wigilijnych potraw.

Dzień planowałem rozpocząć treningiem na basenie. Nie jest łatwo znaleźć basen, który jak zwykle będzie czynny od 6tej. W mojej okolicy tak naprawdę nie było żadnego. Najwcześniej otwierała się pływalnia przy mojej uczelni. Jako, że mam do niej tylko kilometr udało mi się pospać chwilę dłużej, a punkt 6:45 byłem już przy wejściu do basenu. Tu czekała już spora grupka zapaleńców – o dziwo, sami starsi ludzie – gdzie kwiat polskiego triathlonu ja się pytam???

FullSizeRender_3

Część poszła oddać kurtki, ja natomiast pomknąłem szybko na pierwsze piętro do szatni, żeby jak najwcześniej znaleźć się w wodzie. I tu właśnie w szatni zdarzyło się coś niesamowitego. Za głupie komentarze z góry podziękuję :)

Kiedy przebierałem się, a w zasadzie wychodziłem już pod prysznic, do szatni wszedł starszy mężczyzna bez ręki. Od razu rozpoznałem w nim swojego dawnego Profesora, który prowadził u mnie na czwartym roku studiów ćwiczenia i wykład z zarządzania. Po uczelni chodziła fama, że to jeden z najostrzejszych wykładowców, a egzamin jest prawie nie do zdania. Najpierw część pisemna – z którego liczba punktów wyznacza kolejność wchodzenia na egzamin ustny. Nie powiem, siedziałem i kułem do tego egzaminu kilka dobrych wieczorów … O część pisemną byłem spokojny – zawsze jest czas na zastanowienie, i coś bez problemu się napisze. Wynik był taki, że na 100 punktów dostałem 96 i dodatkowych 10 za pismo …. tak … Profesor, który uchodził za nieugiętego przyznał mi dodatkowe punkty, za ładne pismo i komentarz, czy studiowałem kiedyś kaligrafię …

IMG_0999

Tym sposobem, w kolejce na egzamin ustny byłem pierwszy posiadając 106 punktów na 100 możliwych. Ustnego egzaminu bałem się jak wszyscy. Raz, że nie wiem czy mnie Profesor zagnie, a dwa ten brak ręki o którym wspominałem, był czymś, czego wtedy jako młodzi i jeszcze głupi życiowo ludzie się obawialiśmy. Czarna proteza była wtedy lekko przerażająca. Egzamin zdałem na 5tkę i tak skończyła się do wczoraj nasza historia. Mijaliśmy się jeszcze kilka razy na uczelni, ale nigdy nie zamieniliśmy już zdania.

Wczoraj w basenowej szatni nastąpiło coś, co dla mnie jest moim bożonarodzeniowym cudem. Kiedy Profesor wszedł, mimo tego, że śpieszyłem się, żeby jak najszybciej skończyć trening (na 8:30 miałem fryzjera :P) grzecznie powiedziałem Dzień Dobry i zapytałem czy Profesor jeszcze wykłada. Odpowiedź była szybka – od sześciu lat jestem już na emeryturze, ale Pana dobrze pamiętam – był Pan pierwszym rocznikiem Informatyki i Ekonometrii i zdał Pan bardzo dobrze egzamin. Miał Pan nawet więcej punktów niż skala przewiduje … 

FullSizeRender

Byłem w mocnym szoku … Człowiek, który kiedyś uczył mnie ważnego przedmiotu – Zarządzania kojarzy mnie, jakiegoś jednego z tysiąca jak nie dziesiątek tysięcy studentów, których kiedyś prowadził. Po chwili zapytał: Czy może mi Pan pomóc? wskazując w tym momencie na czepek … pochylił głowę, a ja pomogłem założyć mu czepek. Podziękował i powiedział do zobaczenia na basenie.

Jeszcze się rozgrzewałem przed wejściem do wody – ostatnie wymachy, kiedy Profesor podszedł, wszedł na tor obok, założył płetwy i zaczął pływać. Przede mną był ciężki trening – pierwszy raz w wodzie przepłynąłem 3400 – 136 długości. W tym 3×800 rozpędzane a na koniec bardzo mocno 8×25. Spotkanie z profesorem w szatni, dało mi potężnego kopa motywacyjnego, że dwudziestki piątki pływałem po 18-19 sekund, jedną udało mi się popłynąć 17. Rok temu były to dla mnie abstrakcyjne wartości, kiedy najszybciej pokonywałem basen w 22 sekundy. Przez cały czas pływania – ponad godzinę, kiedy odwracałem głowę w stronę toru na którym pływał Profesor, widziałem jak dzielnie pływa. Koniec końców wyszedłem z wody przed nim.

FullSizeRender_2

Profesor, 75 letni niepełnosprawny człowiek cały czas przełamuje bariery. Mimo braku ręki stara się przekraczać granicę, będąc w ruchu. Każdy z nas spotkał na pewno w swoim życiu nauczyciela, który był ostry, wymagający. Większość mówiła, że jest beznadziejny i w ogóle czego od nas chce. A tak naprawdę po latach wspominamy takich ludzi jako najbardziej wartościowych w naszym życiu i dużo rzeczy, które osiągamy zawdzięczamy właśnie dzięki nim – dzięki wiedzy, która nam przekazali. Dla mnie jeszcze większym przeżyciem ze spotkania było to, że mnie kojarzył.

Pamiętajcie – życie mamy jedno – trzeba tak żyć, żeby pokazywać samego siebie. Nie bójcie się mówić tego co myślicie, nie bójcie się robić tego co uważacie za słuszne i w końcu róbcie to co sprawia Wam przyjemność, nie to co podoba się innym. Pokazujcie innym Siebie, takiego jakim chcecie być zapamiętanym. To Wasze życie i to od Was wyłącznie zależy jak je poprowadzicie.

W te Święta życzę Wam właśnie takiego bożonarodzeniowego cudu za rok, dwa a może za dziesięć. Żebyście mogli spotkać kogoś po latach i chwilę porozmawiać. Żebyście mieli swoje wspomnienia, które dadzą Wam kopa do dalszego działania.

image1

PS. A jak już o cudach mowa, to u mnie miał miejsce jeszcze jeden. Po roku w końcu udało mi się pójść do sklepu, kupić żarówkę i wkręcić w łazience i w przedpokoju. Jakoś przez rok było mi nie po drodze i musiałem sobie radzić w półmroku :) Widać jest coś magicznego w dniu Wigilii Bożego Narodzenia :)

PS2. Jak prezenty? Zadowoleni? O jedzenie nie pytam, bo jestem pewny, że było pyszne :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *