Run2Tri to nic innego jak nowa działka na blogu pokazująca jak z poziomu osoby na co dzień trenującej bieganie, przygotować się solidnie do triathlonu. Często pytacie mnie jak wyglądają moje treningi, czy stosuje jakieś dodatkowe treningi żeby poprawiać się w bieganiu, czy też jak się regeneruję. Po 3 tygodniach najlepszego roztrenowania nastąpił moment, kiedy można powrócić do regularnego treningu. To też czas kiedy już powoli zaczynam bardziej zwracać na to co jem i nie pozwalać sobie na małe co nieco kiedy tylko mam na to ochotę.
Wyzwania
Przyszły rok to dla mnie rok nowych wyzwań. Oczywiście na wiosnę maraton – tym razem w kwietniu – Wiedeń. Szykuje się spora ekipa, więc jeżeli zastanawiasz się nad tym gdzie pobiec półmaraton bądź maraton na wiosnę i chcesz spędzić kilka dni z fajnymi ludźmi to zapraszam. Na dniach więcej info o wyjeździe.
Po maratonie nie będzie za dużo czasu na odpoczynek – na pewno 1-2 tygodnie odpoczynku od biegania, ale rok 2015 to dla mnie rok pod znakiem Triathlonu. Ten tydzień był pierwszym tygodniem, który mój dotychczasowy plan treningowy wywrócił się całkowicie do góry nogami. W planie na stałe pojawia się pływanie – częstotliwość moich wizyt na basenie powoduje, że mam wrażenie, że więcej pływam jak biegam :) Roweru nie było jeszcze za dużo w tym tygodniu, z uwagi na kompletowanie sprzętu, ale już w drugim tygodniu pojawi się na stałe.
Wprowadzenie w trening
Pierwszy tydzień przygotowań do triathlonu mam już za sobą, a to dobry moment do rozpoczęcia regularnych podsumowań co i jak trenuję. Jak zawsze moim mentorem w przygotowaniach jest mój trener i przyjaciel / przyjaciel i trener w jednym Łukasz Kalaszczyński. Na blogu co tydzień będziecie mogli poczytać jakie treningi wykonywałem w danym tygodniu, razem z krótkimi radami / filmikami na co zwrócić uwagę przy danych ćwiczeniach.
To co mnie także zastanawia, to to jak rower i pływanie wpłyną na moje wyniki w bieganiu, które nadal zostaje moim oczkiem w głowie. Ciekawi mnie, czy zmieni się jakoś sylwetka, waga, moc etc :) Najsłabiej chyba czuje się z pływania, aczkolwiek na tą chwilę ciężko mi oceniać, bo nie jechałem jeszcze na rowerze w warunkach triathlonowych :) Póki co na rowerze zazwyczaj trzymałem prędkość 20km/h, a cel na Tri jest znacznie wyższy :)
Run2Tri – tydzień 1
Pierwszych kilka tygodni to oczywiście stopniowe zwiększanie objętości i powolne wprowadzenie organizmu z trening. Ten tydzień był wyjątkowo dłuższy, bo pierwszy duży trening odbył się w niedzielę przy okazji półmaratonu mikołajów w Toruniu.
Niedziela – 07.12 – półmaraton Mikołajów
21 km w tempie 5:00, czyli lekko szybszym niż standardowe rozbieganie. Jak na 3 tygodnie odpoczynku to uważam, że biegło się bardzo dobrze. Tak naprawdę dopiero poczułem, że fajnie się biegnie na jednych z ostatnich kilometrów kiedy przyśpieszyliśmy do ok 4:40. Ostatni kilometr po 4:10 bez zmęczenia i z pewnym zapasem mocy pokazuje, że odpoczynek po maratonie zadziałał i można rozpoczynać regularne treningi
Poniedziałek – 08.12 – 1.3 km pływania
Standardowo po dłuższym bieganiu, następnego dnia basen. Żeby nie było tak łatwo, to moje wizyty na basenie nie wyglądają już tak jak kiedyś. Standardowe pływanie od ściany do ściany zamieniły się w elementy rozpływania, a także ćwiczenia na czucie wody, czy też wzmocnienie nóg. W Toruniu udało mi się też popływać trochę z Arkiem, tak więc ćwiczyłem już kilka rzeczy na które zwrócił mi uwagę – między innymi praca na dwie strony przy łapaniu powietrza i odpowiednim „bujaniu” ciała. Tym razem sporo rozpływania i kilka basenów o samych nogach. Już niedługo zobaczycie jak wyglądają takie ćwiczenia i dlaczego warto je wpleść w swój trening.
Wtorek – 09.12 – 10 km rozbiegania
Środa – 10.12 – 1.6 km pływania, ćwiczenia ogólnorozwojowe
W poniedziałek było pływanie na nogi, to teraz trzeba było wzmocnić także i ręce. Po wyjściu z basenu napisałem smsa do Łukasza, że oświdaczam, że wieczorem nie zamierzam robić żadnych pompek :) Ręce dostały w kość, a ponoć miały dostać też nogi – tak więc widać, że trochę za mało nimi przebierałem – jest nauczka na kolejny trening żeby mocniej pracować dołem :)
Standardowo środa to dzień ćwiczeń na sali – tych, gdzie zazwyczaj rozpoczynamy rozgrzewką – koszykówką. Tym razem koszykówka była na koniec, i za każdym razem jak osoba, której mieliśmy pilnować rzuciła kosza, musieliśmy robić po 10 pompek. Jak wiadomo, to bieganie, a nie koszykówka jest moją ulubioną grą zespołową, więc dodatkowych pompek mi się kilkadziesiąt dostało. Ćwiczenia ogólnorozwojowe powodują, że wzmacniamy górne partia naszego ciała, a także brzuch, jednocześnie zwracając uwagę na sporą liczbę ćwiczeń rozciągających. Przy którymś tygodniu postaram się pokazać na jakie ćwiczenia powinniście zwrócić uwagę. Jeżeli, ktoś ma ochotę dołączyć do wspólnych treningów na sali – zapraszamy w każdą środę.
Czwartek – 10km rozbiegania, 50 minut spiningu
Jak się okazało złożenie trenażera to zadanie, które przerosło mnie na jeden dzień, tak więc w zamian za kręcenie na własnym lowelku, pojechałem na siłke pokręcić trochę w grupie. Fajne są takie zajęcia, bo muzyka jednak pobudza do działania. Niestety trafiłem na grupę dla początkujących więc jakoś zbytnio się nie zmęczyłem, ale pierwszy kontakt z rowerem (nie mylić z moim lowelkiem) zaliczony :)
Piątek – 8km rozbiegania, 5×100/100, 1.5km pływania, WYMIENIONA OPONA w LOWELKU
Plan był taki – zostawiam rzeczy na basenie – biegnę do lasu – wracam robię trening na basenie i można dalej działać z dniem. Wszystko było ok – Pani pozwoliła mi zostawić rzeczy w szatni i pobiegłem. Niestety po powrocie okazało się, że wszystkie tory są zajęte, więc musiałem obejść się bez pływania i wrócić na basen popołudniu. Tym razem ćwiczenia na ręce – oj piekło i to mocno. Pływanie z ósemką między nogami powoduje, że nogi same dostają wyporności, tak więc możemy głównie skupić się na pracy rąk i odpowiedniej technice.
Ważna rzecz – wieczorem udało mi się samodzielnie wymienić po raz pierwszy raz w życiu oponę w rowerze :) Wydawało się to niewykonalne, ale na szczęście jest jutub :) Jak by ktoś kiedyś potrzebował to tu jest podpowiedź:
Sobota – 2h spiningu
Pewnie plan był by inny, ale w kilka osób zapisaliśmy się na świąteczny maraton spiningu. Całość trwała 4 godziny, ale my postanowiliśmy pokręcić tylko (a może aż dwie :)) Serio – spining to całkiem fajna zabawa – ciemno w sali, w tle motywujące zdjęcia, migają kolorowe światełka jak na disco banjo, a do tego głos prowadzącego – dokręcamy – przecież jeszcze Cię nie boli …
Niedziela – plan: 12km biegu – realizacja (16km biegu i 26km roweru :))
W sobotę udało mi się wynegocjować kilka kilometrów więcej biegu :) Ciągnie jednak do swego. Rano pobiegłem na spotkanie z Krasusem, który organizował słoikowe wybieganie. Jego mina jak mnie zobaczył bezcenna – „O i Pan Remisiewicz – nie może być :)”. Pobiegali wspólnie kilka kilometrów i odłączyłem się, aby powrócić na swoje śmieci. Chętnie dokręciłbym z grupę kolejne 10km, ale życie mi jeszcze miłe i nie chciałbym szukać nowego trenera :)
Roweru miało nie być, ale jako, że było trochę czasu w ciągu dnia, a trenażer stał gotowy i czekał, to trzeba było w końcu wsiąść na lowelek i zobaczyć jak działa :) Testowo ustawiłem trasę od siebie z domu do domu trenerskiego :) Podoba mi się to lowelkowanie, tylko jedno ale :) Czuje teraz niezłe zniszczenie rąk od trzymania przez 40 minut tej samej pozycji :) Inna rzecz, która cieszy, to fakt, że przez cały czas udało się utrzymać prędkość koło 39km/h. Więc może lowelkowanie to w cale nie będzie taka moja słaba strona :)
Pierwszy tydzień to w sumie 4.4km pływania 45km biegu oraz 26km roweru. Powoli zwiększamy objętość treningową – bo na tym będą polegały najbliższe tygodnie, gdzie głównym celem jest budowanie przez zimę siły oraz solidnej bazy na wiosnę.
Oczywiście piszcie, jeżeli będziecie mieć pytania co do konkretnych treningów.