Przed debiutem poprosiłem kilka osób o rady na start. Wziąłem je sobie do serca i nie ukrywam, że bardzo mi pomogły podczas startu. Czuje się więc w obowiązku, żeby dać też coś od siebie kolejnym śmiałkom, którzy postanowią zmierzyć się z 1900 m pływania. 90 km roweru i półmaratonem – wisienką na tym triathlonowym torcie… Oto 6 moich rad przed startem na połówce …
1. Wyluzuj !
To chyba najważniejsza rzecz, która mi pomogła. Kiedyś spinałem się na wynik – był on najważniejszy, przez co stając na starcie czułem stres, a zapominałem, że robię to dla zabawy. Oczywiście trenujemy, poświęcamy się dla tego, żeby w dzień startu wypaść jak najlepiej, ale czy jeżeli nie uda się osiągnąć założonego celu świat się zawali?
Na kilka dni przed startem odpaliłem netflixa. Uwierzycie, że dopiero teraz go odkryłem? Obejrzałem praktycznie ciągiem dwa seriale – 13 powodów i Dom z Papieru. Wyłączyłem całkowicie głowę od tego, że czeka mnie ciężki wysiłek. Przeniosłem się w inny świat i to pozwoliło mi wstać rano i z uśmiechem udać się do strefy zmian. Niczym Profesor z La Casa de Papel rozpocząłem moją rozgrywkę z pół IronManem. To ja rozdawałem karty na tym wyścigu, mając wszystko dokładnie przemyślane.
2. Jedz węgle – dużo węgli!
Przed maratonami stosowałem dietę białkową. Dieta Martończyka zawsze się u mnie sprawdzała, aż do maratonu w Maladze w ubiegłym roku. Mój organizm z czasem się zmienił i potrzebował czego innego. Wypłukiwania białka było dla mnie zbyt obciążające i mocno osłabiło organizm. Po konsultacjach z Jagodą z Blueberry Clinic zdecydowaliśmy, że jedynie zwiększę węglowodany na 3 dni bezpośrednio przed startem. Odszedłem też od samego makaronu, który zazwyczaj jadłem przed startami, zamieniając go na kasze i ryż. Od czwartku do soboty jadłem podobnie:
śniadanie – kasza jaglana z bananem i łyżką dżemu,
drugie śniadanie – kawałek ciasta drożdżowego,
obiad – torebka ryżu lub kaszy, kurczak lub ryba, warzywa po obróbce cieplnej,
podwieczorek -banan, ciasto drożdżowe,
kolacja – torebka ryżu lub kaszy, kurczak lub ryba, warzywa po obróbce cieplnej.
Było monotonnie, ale można było zmienić smak przyprawami i co najważniejsze zadziałało! W międzyczasie podjadałem słone paluszki zagryzając misiami Haribo. Dużo piłem – wodę oraz odżywkę węglowodanową.
3. Sprawdź swój sprzęt
Przed wyjazdem wymieniłem dętki oraz opony w kołach. Poprzednie wydawały się już lekko zjechane. To jedna z tych rzeczy o których wcześniej nie myślałem, a jednak złapanie gumy to coś na co teoretycznie nie mamy wpływu i może nieźle popsuć nastrój. Przed ważnym startem polecam oddać rower do serwisu, zabrać ze sobą podwójnie wszystko co potrzebne na starcie – okularki, nawet strój startowy. Bartkowi na kilka minut przed startem rozwalił się suwak w stroju startowym. Płynął z pozapinanym na agrafki, stresując się, czy przypadkiem nie wbije się mu jedna pod pianką w klatę …\
4. Jedz regularnie na trasie
Każdy z kim rozmawiałem przed startem mówił tak naprawdę tylko o tym i to była najważniejsza rzecz na jaką zwracałem uwagę. Co 25 minut brałem żel Run & Bike. Zaplanowane miałem 6 żeli na rowerze i 3 na biegu. Koniec końców słuchając organizmu i przeliczając czas jaki jestem na trasie zjadłem 7 żeli na rowerze oraz 3 i pół na biegu. Żele trzymałem w torebce TriSeven Aero Bag 10 na ramię, która znakomicie zdała egzamin – to jedyna rzecz, jakiej wcześniej nie przetestowałem :)
Na rower zabrałem ze sobą 3 bidony. Jeden na lemondce i dwa na ramę. We wszystkich izotonik. Nie było gorąco – wypiłem dwa, a i tak już myślałem o sikaniu. Na biegu na każdym punkcie piłem pół kubka wody – dosłownie co 2-3 kilometry.
5. Sprawdź gdzie jedziesz
To jest zawsze rzecz na jaką nie mamy wpływu, warto jednak sprawdzić przed zapisywaniem się na zawody na co się piszemy. Zwróćcie uwagę na profil trasy, oraz jak historycznie kształtuje się pogoda. Zależało mi na płaskiej trasie, i taką była Astana. Wiedziałem, że może być ciepło – nawet gorąco, nie spodziewałem się jednak takich wiatrów. Początkowe dni w Astanie wiało tak mocno, że nie byłem w stanie jeździć na rowerze. Na szczęście na same zawody pogoda była praktycznie idealna … mogło odrobinę mniej wiać, jednak na samym biegu nie było gorąco, co było na pewno zaletą. Już następnego dnia było o 8 stopni więcej … To ten 1%, który czasami potrafi wiele zmienić – u nas na szczęście zagrało!
6. Trenuj z głową!
I to bez czego nie było by sukcesu na mecie. Mądry trening to podstawa. Każdy z nas chce więcej, mocniej … stara prawda jest taka, że lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym. Łukasz Kalaszczyński zna mnie dobrze i wie jakich bodźców treningowych potrzebuje. Kiedy mam luźny tydzień i marudzę, że coś bym mocniej potrenował niż te 1200m pływania to dobrze wiem, że jest w tym konkretne założenie. Musimy odpoczywać, żeby mieć później siłę w dniu próby… Dzięki Kalach !!!
Jeżeli macie coś co byście dodali, żeby w zdrowiu i z uśmiechem wbiec na metę zapraszam do komentowania. U mnie kończy się drugi tydzień odpoczynku – teraz już z łagodnymi treningami i czas ruszyć z przygotowaniami do drugiej części sezonu. Za tydzień start w Bydgoszczy, na początku sierpnia sprint w Gdyni. Oba starty będą dla mnie treningowymi, bez odpuszczania. Wynik nie ma na nich znaczenia. W połowie sierpnia wystartuję w Mistrzostwach Ameryki na dystansie olimpijskim. Początkowo tam chciałem zakończyć sezon i pojechać na wakacje, jednak los zadecydował, że maksymalną formę będziemy z Kalachem budować na 2 września, gdzie wystartuję w Mistrzostwach Świata 70.3 IM. A co będzie dalej to zobaczymy :)
Cześć,
Śledzę Cię już od jakiegoś czasu. Postęp jaki zrobiłeś,jest po prostu oszałamiający. Instagram i blog jak zawsze ciekawy.
Powodzenia i sukcesów w przyszłości. Mam nadzieję że kiedyś spotkamy się na jakimś biegu !
Pozdrawiam
Rafał
Dzieki i mam nadzieje, ze do zobaczenia!
Bardzo fajny blog i dużo wartościowej i inspirującej wiedzy. Ja jestem dopiero na początku przygody z bieganiem. Mam 44 lata 176 cm wzrostu i 97 kg wagi. Zero kondycji i siły. Praktycznie nigdy nie uprawiałem sportu bo krótkie epizody na siłowni nie można nazwać uprawianiem sportu.
Mam za sobą dopiero 2 treningi o ile truchtanie przez 15 minut można zaliczyć do treningów :-) Jestem jednak dobrej myśli i liczę na to że po kilku miesiącach będzie trochę kg mniej i kondycja się poprawi.
Życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam.
Eryk
trzymam kciuki! powodzenia!