Ciasto drożdżowe to chyba moje ulubione :) Najlepsze, jakie jadłem to to, sprzed prawie 20 lat. 1995 rok – lipiec – obóz harcerski nad jeziorem Czyste. Pierwszy Dzień. Pierwszy podwieczorek – do dziś pamiętam ten smak :)
Mój pierwszy maraton to Poznań – a jak Poznań, to drożdżówki z kruszonką. Kiedyś przywoziłem do domu kilka i zamrażałem – są tak pyszne :)
Dla nas biegaczy, ciasto drożdżowe to idealne uzupełnienie przed maratońskiego ładowania węglowodanami. A dlaczego? Drożdże bogate są w witaminę B – tak naprawdę w 100 gramach znajduje się jej dużo więcej niż, naszego dziennego zapotrzebowania. A witamina B, w szczególności B12 pomaga nam wytwarzać czerwone krwinki, które budują naszą wydolność.
Drożdże bogate są także w potas, fosfor, cynk czy żelazo, tak więc idealnie uzupełniają nasze mikroelementy przed startem.
Jak wiecie trenuje zazwyczaj o poranku, tak więc nie mam za dużo czasu na śniadanie. Zazwyczaj jest to albo banan, albo właśnie kawałek ciasta drożdżowego – słodkie i daje energię :) Czego chcieć więcej :)
Ciasto robi się dość szybko, wymaga jednak dwóch dni :)
Dzień 1
Zaczynamy od przygotowania mieszanki, którą zostawimy na całą noc.
Dzisiaj potrzebujesz:
- kostka masła,
- szklanka cukru (używam brązowego),
- szklanka mleka,
- 4 jajka,
- 50gr drożdzy.
W garnku rozpuszczamy masło, dodajemy do tego cukier i mleko – mieszamy dokładnie aż wszystko się rozpuści.
Odstawiamy do schłodzenia – następnie dodajemy jajka i wszystko delikatnie miksujemy.
Na koniec dodajemy rozkruszone drożdże. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do ciemnego, ciepłego miejsca (najlepsza będzie łazienka) na co najmniej 6 godzin. Ja zawsze robię mieszankę na wieczór i piekę ciasto, nawet po pracy następnego dnia.
Dzień 2
Lista zakupów na drugi dzień to:
- 4 szklanki mąki,
- 50 gram masła,
- 100 gram mąki,
- 60 gram cukru,
- ewentualnie owoce,
- rodzynki – uwielbiam drożdżowe z rodzynkami :).
Do mieszanki z dnia poprzedniego przesiewamy dokładnie 4 szklanki mąki. To właśnie przesiewanie spowoduje, że nasze ciasto będzie puszyste :) Wszystko dokładnie wyrabiamy – 10-15 minut, albo używamy miksera. Miksujemy, czy wyrabiamy tak długo, aż ciasto będzie odchodziło od rąk bądź miksera.
W tym momencie dodaje rodzynki i jeszcze raz mieszam.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni – używam termoobiegu.
Ciasto wylewamy do foremki i jeżeli chcemy kładziemy na górę owoce.
No i jeszcze kruszonka … omnomnom …
W rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy cukier i na końcu mąkę. Dokładnie mieszamy i jak lekko kruszonka ostygnie posypujemy ciasto.
Wkładamy do piekarnika – i uwaga ! – uchylamy drzwiczki. Pieczemy tak przez 20 minut – dzięki temu ciasto urośnie :)
Po 20 minutach zamykamy drzwiczki i pieczemy jeszcze około 35 minut, aż ciasto nabierze złotego koloru.
TADAM – gotowe :) idealnie smakuje z masełkiem :)
A w ilu stopniach pieczemy Kermitku? :)
I czy z termoobiegiem? :)
Oo już widzę :)