Pierwszy tydzień nowego roku za nami i jeżeli pozostałe 359 dni będzie wyglądało jak minione sześć to ja jestem na TAK!
Na co dzień nie oglądam się za siebie i nie próbuję analizować co kiedyś było tak, a co nie do końca. Wolę wyciągać wnioski na bieżąco i uczyć na własnych błędach, wprowadzając w życie zmiany od razu. Jednak 2014 rok był wyjątkowy. To był rok zmian, wyzwań. Na pewno rok w biegu, a może rok podróży?
Rok w podróży
Lubicie podróżować? Ja uwielbiam i wydaje mi się, że życie było by nudne gdybyśmy siedzieli cały czas w domu. Ostatnio kolega nawet powiedział, że ja to nie umiem usiedzieć na tyłku w jednym miejscu dłużej jak godzinę. Coś w tym jest, bo za każdym razem kiedy mam chwilę wolnego od razu do głowy wpadają nowe pomysły. Tak było też w minione święta, kiedy myślałem, że po prostu poleżę na kanapie, pooglądam filmy, czy poczytam książki. Nic z tych rzeczy (no może połowicznie, bo kilka filmów obejrzałem i dokończyłem Danielsa :)) . Ten okres podsumowałem nawet na swoim prywatnym profilu na facebooku, że jak człowiek ma za dużo wolnego czasu to wpada na pomysły, na które później nie ma czasu :)
2014 rok to był rok na walizkach – kilka wyjazdów na biegi – do Barcelony, Madrytu, Amsterdamu czy Walencji. Prawie każdy weekend lata spędzony częściowo w samochodzie w drodze na imprezy triathlonowe, czy biegowe. Już się w pewnym momencie śmialiśmy, że drogę w stronę Piły znamy na pamięć.
Ale do rzeczy – jak podsumować rok? Dla mnie to był pierwszy świadomy rok trenowania. Przestałem biegać z muzyką i teraz zastanawiam się jak wcześniej robiłem to ze słuchawkami w uszach – ale to temat na osobny post.
Rok w biegu
Podsumowując swój rok aktywności biegowej postanowiłem spojrzeć na mapę.
Byliście kiedyś w Maroko? A konkretnie w stolicy Maroka? Bilet lotniczy pewnie kosztuje coś koło tysiaka, chyba, że jakiś dobry czarter się ogarnie :) Mi udało się tam w 2014 roku dobiec. Pokonałem 3900 km. To jest dużo więcej jak połowa tego co w ogóle przebiegłem w życiu. Jeżeli prowadzicie dzienniczek treningowy, albo macie jakąś aplikację liczącą Wasz kilometraż to spójrzcie na to jak daleko udało Wam się dobiec. To naprawdę fajna sprawa :) I wtedy zaczyna wyglądać imponująco :)
Tylko błagam! – nie porównujcie się ze swoimi znajomymi, trenerami czy blogerami, których śledzicie w internecie. Każdy z nas biega dla siebie, każdy ma inne możliwości czasowe, a przede wszystkim każdy z nas potrzebuje czego innego. Jeden trenuje do maratonu, inny do biegów na 800m a jeszcze trzeci po prostu lubi biegać i jak to nazywam – trzepać kilometry. Tak więc polecam zbadanie swojego dystansu rocznego, ale wyłącznie po to, żeby zobaczyć na mapie gdzie dobiegliśmy – nawet gdyby to było Piaseczno koło Warszawy :) Zachęcam do spojrzenia na Wybieganych, gdzie Paweł także pisał o rocznym kilometrażu.
Ten rok prawdopodobnie był też rekordowy u mnie w kilometrach, teraz kiedy zaczynam zabawę w triathlonie dużo bardziej będę musiał skupić się na pływaniu i rowerze, z którego mam zamiar też czerpać na biegowej wydolności. Za rok będę mógł dzieki temu zobaczyć na mapę gdzie dobiegłem, gdzie dojechałem na rowerze, a gdzie dopłynąłem – może być ciekawie :)
Ciężka praca popłaca
2014 to też rok gdzie udało mi się poprawić czasy na wszystkich dystansach na których startowałem. Nie wszędzie były to tak zwane wymarzone wyniki. Apetyt był na więcej, ale to tylko oznacza, że jest jeszcze miejsce do poprawy. Ale w tym wszystkim najważniejsze były dla mnie treningi. Pod tym względem mogę z ręką na sercu powiedzieć, że robotę wykonałem w 100% i zawsze mi to sprawiało radość – o tym też niedługo na blogu, bo co raz częściej widzę w internetach zdania, że jak ktoś trenuje dla wyniku to podobno nie daje mu to frajdy – guzik prawda!
Od pierwszego wejrzenia
To był też rok zakochania się w triathlonie od pierwszego wejrzenia. Już na pierwszych zawodach w Sierakowie wiedziałem, że to jest coś dla mnie. To kolejna możliwość do podniesienia poprzeczki wyżej. Kolejna możliwość próbowania nowego :) Decyzja jednak zapadła, że debiut w 1/4 IM będzie miał miejsce w 2015 roku, żeby móc się do tego solidnie przygotować, natomiast do tej pory wystartowałem dwa razy w mini imprezach – super sprincie i auquathlonie, które bez przygotowań udało mi się ukończyć z całkiem niezłym wynikiem :)
Te całe noworoczne postanowienia…
Zmiana cyferki w dacie roku zazwyczaj kojarzy się wszystkim nie tylko z podsumowaniami a jednocześnie z postanowieniami noworocznymi. Zazwyczaj jednak te postanowienia dość szybko upadają. Po prostu taka moda :) Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę mówić, że jak ktoś coś sobie postanowił na nowy rok to od razu jest to skazane na niepowodzenie. Nie! To wszystko zależy od indywidualnego podejścia.
Ja osobiście wielkich postanowień na nowy rok nigdy nie tworze, bo uważam, że każdy dzień jest dobry na jakieś postanowienie :) No bo co jak 10 stycznia coś wymyślę… mam czekać do końca roku, żeby łatwiej było mi osiągnąć mój cel? Po prostu od razu wcielam to w życie i wam też to polecam. Czytałem też kiedyś, że statystycznie rzecz biorąc postanowienia, że zacznie się coś od pierwszego, od poniedziałku czy od nowego roku ciesza się mniejszym prawdopodobieństwem realizacji, niż te zaczęte innego dnia. I ja z tymi postanowieniami na przyszły rok mam podobnie – wcielam je w życie tydzień później.
Dlaczego? Bo przez te kilka dni po sylwestrze jest jeszcze czas na spotkania ze znajomymi i wszystkie te postanowienia nowo roczne, że ktoś nie będzie jadł słodyczy, pił alkoholu czy też chodził na siłownię po prostu umierają śmiercią naturalną w pierwszym tygodniu. Jak nie to tylko pogratulować, ale ja swój rok podsumowuje i wprowadzam nowe postanowienia właśnie od 7 stycznia :)
Nowe smaki
To, że gotować lubię to wiecie. Jak lubię gotować to oznacza, że lubię też dobrze zjeść, a zarazem szukać nowych inspiracji w smakach i potrawach. Dlatego też w nowym roku planuje co najmniej dwa razy w miesiącu zjeść na mieście – szukać nowych knajpek, gdzie będę mógł spróbować czegoś nowego a później poeksperymentować w domu i sprzedać Wam na blogu jakiś nowy przepis. :)
Z tym nowym jest czasami mały problem – zawsze jak gdzieś idę do restauracji i jest tatar to go zamawiam – cóż – taki ze mnie warszawski koneser, ale dzięki temu będę mógł znaleźć to najlepsze miejsce w swoim mieście, gdzie chętnie będę wracać :)
Coś dla głowy
Przyznam szczerze, że uwielbiam chodzić do kina czy teatru. To także idealny sposób na odpoczynek dla głowy – a o nią też trzeba dbać. W poprzednim roku udało mi się wybrać do teatru kilka razy, ale stanowczo za mało. Na pierwszy rzut oka nie jest łatwo znaleźć czas na połączenie treningów i odwiedzin teatru, ale jeżeli zaplanuje się to odpowiednio wcześnie to wszystko da się zrobić. Plan na ten rok – wizyta z kulturą co najmniej raz w miesiącu. Żeby nie rzucać słów na wiatr, plan na najbliższe 2 miesiące już mam :)
Rozwój bloga
Na codzień mam z Wami duży kontakt przez fejsbuka, ale chciałbym, żeby było jeszcze więcej wpisów na blogu, bo w głowie mam już kilkanaście tematów o których chciałbym Wam napisać, dlatego mam plan, że raz w tygodniu uciekam do jakiejś kawiarni na godzinkę – dwie (pewnie w weekend), żeby móc usiąść z dobrą herbatą i ciastkiem i napisać coś dla Was :)
Nowe miejsca
Podróże były i być muszą w nowym roku. Już w tym roku udało się spontanicznie kupić bilet na jeden dzień do Brukseli – tak, żeby pobiegać – plan na ten rok – raz na 3 miesiące gdzieś wyjechać w nowe miejsce z fajnymi ludźmi :)
Poprawić wyniki
Nie chce na razie mówić o konkretnych wynikach, bo dopiero zaczynam trening, ale na pewno chciałbym poprawić swoje wyniki na wszystkich dystansach. Plan minimum na najbliższy rok to rozmienić 40 minut na 10km, 1:30 w półmaratonie oraz 3:20 w maratonie. No i jeszcze triathlon :) Tu mam w głowie jeden wynik, który chciałbym osiągnąć w debiucie – czy się uda – czas pokaże, ale na razie trzymam go dla siebie :)
Friends
I na koniec – cel, który mam, bo trzeba mieć też taki, który się nie uda :) Co roku zaczynam od nowa oglądać Friendsy, mówiąc, że codziennie będę oglądał jeden odcinek. Rok temu udało mi się dobrnąć do połowy lutego :) Zobaczymy, czy w tym roku uda się dłużej :) Z pewnością jest to serial, który zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy i chętnie do niego wracam :)
No to już wiecie nad czym będę pracował w tym roku. Wam i sobie życzę powodzenia w realizacji :) Jak będzie Wam brakowało motywacji to piszcie, razem na pewno nam się uda :)