fbpx

Trenuj z głową …

Published on: 27 stycznia 2016

Filled Under: Motywacja, Triathlon, W Biegu

Views: 6839

Tags: , , , ,

Od kilku lat przeżywamy bum na bycie fit, jedzenie owsianek i samych zdrowych rzeczy. Liczba biegaczy rośnie jak grzyby po deszczu, a przy tym wszystkim od kilku lat dynamicznie rozwija się triathlon. Ekonomia rynku jest prosta – większy popyt powoduje większą podaż, tak więc na mieście, czy to w internecie znajdziemy co raz więcej sklepów ze specjalistycznym sprzętem, a przy tym wszystkim jeszcze więcej zawodów. Kiedyś trzeba było chwilę spędzić na znalezieniu biegu, czy triathlonu, tak żeby pasował nam dzień – dziś stajemy często przed dylematem czy wybrać imprezę w miejscowości A, czy B. Biznes jest biznes … więcej osób trenujących, a co za tym idzie, jeszcze więcej trenerów, a może raczej pseudo trenerów? 

W związku z mocnym postanowieniem poprawy, w styczniu byłem już chyba więcej razy na siłowni, niż w ciągu całego ubiegłego roku. Dużo łatwiej jest mi zmobilzować się do regularnych ćwiczeń, kiedy wyjdę z domu i wejdę do tego wielkiego pomieszczenia pełnego byczków stojących przed lustrami podziwiających przy tym swoje bicki. Nie lubię siłowni, i chyba nigdy nie polubię. Czuje się tam jak mały bezbronny chłopiec, w porównaniu do tych wszystkich siłaczy.

Miałem kiedyś krótki epizod z siłownią, a właściwie cross fitem. Po skończonej nazwijmy to terapii odchudzającej postanowiłem spróbować wyrzeźbić kaloryfer. Przez dobre trzy miesiące regularnie trzy razy w tygodniu spotykałem się z Mateuszem rano na siłowni i „razem” ćwiczyliśmy…, jednak nie o tym mowa, bo kaloryfera jak nie było tak nie ma, więc nawet nie ma się czym pochwalić.

12509290_10154467259184447_6380804941808255651_n

Podczas kilku ostatnich wizyt w różnych siłowniach, czy modnie nazywanych klubach fitness zauważyłem jedną rzecz. Spora część osób jest dość zagubiona z tym co ma robić. Są tacy, co ewidentnie przychodzą się polansować, strzelić sobie fotkę z dziubkiem i oznaczyć się, że są fit, ale są i tacy, co naprawdę chcą coś sensownego zrobić, ale nie wiedzą jak. A gdzie są trenerzy?

Nawet jak są, to często stoją przy stałych bywalcach, a my boimy się podejść i zapytać jak skorzystać z danej maszyny, czy w ogóle co ze sobą zrobić. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale wykonując ćwiczenia źle, możemy sobie tylko zaszkodzić, a wtedy do naciągnięcia mięśnia droga krótka… nie bójcie się, pytajcie… w klubach po to są trenerzy, żeby pomogli, za to im płacą. 

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie sytuacja z wczorajszego treningu na siłowni. Na cale szczęście jest u mnie salka, w których można bez problemowo poćwiczyć jak na sali gimnastycznej. Są drabinki, piłki lekarskie, czy ławeczki. Tam czuje się w miarę swobodnie więc bez problemu mogę robić swoje. Dziś jednak miałem niezły kabaret. Na sali poza mną była jakaś dziewczyna, a wraz z nią trener personalny – tak przynajmniej miał napisane na koszulce. Koleś wyglądał jak ja trzydzieści kilo temu. Przez 55 minut ćwiczeń, kobieta zrobiła dosłownie jedno ćwiczenie – 20, no może 25 brzuszków, a tak siedzieli, opowiadali sobie jak to ona bardzo chce ćwiczyć, ale że dziś to akurat jej się nie chce. Godzina minęła, padło magiczne „Do zobaczenia w czwartek na treningu” i nastąpiło przekazanie kasy. Hajs się zgadza … no dramat …

W obecnych czasach, trenerem nazywać może się każdy… ktoś zrobi jakiś internetowy kurs za 49 zł i już może szczycić się mianem trenera … o zgrozo … i to z certyfikatem MEN!!!

1

Dwa lata temu dostałem do recenzji książkę dla początkujących biegaczy. Na okładce przeczytałem, że autor ma za sobą 5 półmaratonów i kilkadziesiąt biegów na dystanse 10 kilometrów. W książce można było min. znaleźć plan treningowy do półmaratonu … cudownie … w sumie 5 półmaratonów zaliczonych, to można już trenować innych …

Dziś na podobny przekaz napotkałem związany z triathlonem. Niezliczona liczba biegów na 5 i 10 kilometrów, półmaratony, maratony i 8 triathlonów … i to już pozwala na trenowanie innych?

Nie jestem trenerem i nigdy nie będę…

Codziennie dostaję kilka wiadomości od Was, czy nie mógłbym jakoś pomóc w przygotowaniu do biegów, czy triathlonu. Zawsze odpowiedź jest taka sama …

Chętnie pomogę Ci w motywacji, mogę podpowiedzieć na co zwrócić uwagę w przygotowaniach, ale planu treningowego układać nie mogę. Nie jestem trenerem.  

Mimo tego, że jakąś wiedzę na temat poszczególnych jednostek treningowych już posiadam, i mógłbym przełożyć to na planowanie swojego treningu to tego nie robię. Mam od tego Łukasza. Pracujemy razem od 3 lat i nie zamierzam tego zmieniać, ani dzisiaj, ani za kilka dni, miesięcy czy lat. Jestem amatorem. W pewnym momencie swojego życia zacząłem bawić się w sport, ale to nigdy nie zmieni tego, że nie mam takiej wiedzy, jaką posiada osoba, która od zawsze związana jest ze sportem, jest wyczynowcem, a jednocześnie spędziła kilka lat w szkolnych ławkach kształcąc się w tym zakresie. Pracując z trenerem, który posiada wiedzę merytoryczną, praktyczną, oraz na temat mojego orgaznimu mogę spać spokojnie i nie przejmować się tym, co by tu jutro zrobić. Łukasz jest od myślenia, a ja mam zrealizować trening, a później razem wspólnie go przeanalizować … dodam tylko, że Łukasz 8 triathlonów to robi w ciągu jednego sezonu, a ma już ich za sobą kilka …

image6

Trenujcie z głową…

Powtarzam to na każdym kroku i powtórzę to jeszcze raz. Jesteśmy amatorami (przynajmniej większość z nas, a jeżeli wyczynowcy tu co jakiś czas zaglądają to tylko mi miło:)). Nasza ZABAWA w bieganie, czy triathlon to nasza pasja i sposób spędzania „wolnego” czasu. Często potrzebujemy kogoś, kto nas poprowadzi, podpowie jak sensownie ułożyć kalendarz startów, jak dobrać obciążenia treningowe… Wszystko to po to, żebyśmy w tej całej zabawie nie zrobili sobie krzywdy.

Nie róbcie tego dla mnie, ale dla siebie. Wybierając trenera, starajcie się pracować z osobami, które swoim doświadczeniem jest w stanie Wam pomóc. O odpowiednich wynikach już nawet nie wspominam … Wiedza zdobyta na kursach to jedno, a obycie z zawodami to drugie i to jest właśnie ten diamencik, który powoduje, że ktoś jest nas sensownie poprowadzić.

My blogerzy jesteśmy od tego, żeby Was inspirować, podpowiedzieć na podstawie właśnych odczuć i doświadczeń jaki sprzęt wybrać, czy gdzie pojechać na fajną sportową imprezę. Nie układamy (przynajmniej większość z nas konkretnych planów). Jeżeli szukacie trenera, zapytajcie nas, a na pewno kogoś polecimy, ale proszę pamiętajcie, że trening musi prowadzić ktoś, kto ma to w małym palcu u nogi :)

Nie wiem ile przebiegłem biegów na 5, 10 kilometrów czy półmaratonów. Mam za sobą 5 maratonów i 8 triathlonów, ale wiem jedno … nie jestem trenerem!

Trenujcie z głową!

2 Responses to Trenuj z głową …

  1. FilipO pisze:

    W samo sedno. Dodałbym do tego jeszcze wszystkowiedzących dietetyków po kursie internetowym ;).
    Jeśli chodzi o trenerów, to w ogóle nie odnosiłbym się do osobistego doświadczenia zawodniczego, a już na pewno nie do ilości ukończonych imprez danego zawodnika. Jakie to ma znaczenie? Żadne. Gdyby Henryk Szost wybierał trenera na podstawie jego wyników biegowych czy aktualnej formy, to pewnie nie zmieniałby szkoleniowca na trenera Króla ;). Wyniki swoje, a myśl treningowa swoje – to są dwie odrębne rzeczy. Ktoś mógł być przeciętniakiem za młodzika, ale wyciągnął takie wnioski i wypracował rozwiązania które sprawdzą się u podopiecznych – bez zbędnego obnoszenia się o dokonaniach w sporcie .
    Dla mnie najlepszym wyznacznikiem (prócz merytorycznej wiedzy) są wyniki, ale nie trenera, a jego podopiecznych. Tym można się chwalić! Choć także tutaj pojawiają się (szczególnie wśród trenerów fitness) skopiowane zdjęcia przemian z Internetu itd. No cóż… Cieszę się czasami, że nie stać mnie na opiekę trenerską z prawdziwego zdarzenia ;).

  2. Marcin pisze:

    Bardzo madry tekst i aktualny :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *