fbpx

Tydzień siły – tej biegowej i nie tylko

Published on: 12 stycznia 2015

Filled Under: #Run2Tri, Motywacja, Trening

Views: 9369

Tags: , , ,

Jeszcze kilka miesięcy kiedy trenowałem samo bieganie, praktycznie znałem na pamięć swój plan treningowy. Wychodziło jakoś tak, że w momencie kiedy dostawałem maila, szybkie wzrokowe przeskanowanie tabelki w excelu wiadomo było kiedy podbiegi, kiedy drugi zakres itp. Teraz nie jest już tak łatwo – po pierwsze jest tego więcej, nie jedna, a trzy dyscypliny – nie mówiąc już o skomplikowaności w jaki sposób są opisane treningi. Jedyne co przychodzi łatwo do zapamiętania (mniej więcej) to to, czy danego dnia jest pływanie, czy bieganie, nie mówiąc już o zakładkach. Kiedyś cały plan treningowy mieścił się na jednej kartce A4 – teraz to nie mieści się nawet na A3 :)

Kiedy zaczynałem treningi do tri, ostrzegano mnie, że nie będzie teraz tak, że będzie Ci się dobrze biegało i pływało jednocześnie (czy dowolna inna kombinacja tri kategorii w losowaniu dwóch z trzech :) I tak faktycznie jest – co jest lekko denerwujące :) A już najbardziej jest denerwujący ten fakt, kiedy źle się biega …, nie mówiąc już o tym, że się mało biega (choć dzisiaj to doceniłem ten fakt, o czym zaraz :)

Tydzień 5 – 4.9km pływania, 4h15min roweru, 61km biegu

Poniedziałek – 1h15 min roweru

Szczerze mówiąc, to nie wiem co tak wszyscy zawsze narzekają na trenażer, że nuda i że w ogóle … Mi jakoś ten czas schodzi bardzo szybko, tu coś sprawdzę na komórce, tu jakiś serial leci w tv i czas mija – jedyne, co wkurza to zawsze ostatnie 15-20 min rozjazdu po wszystkich ćwiczeniach – wtedy to już się nudzę :) Tym razem na rowerze było trochę jeżdżenia na niskiej kadencji i na stojąco – wchodzi w nogi :))

image1

Wtorek – 2.4km pływania, 13km biegu – podbiegi

Święto Trzech Króli rozpocząłem od wizyty na basenie. Warszawianka była jedynym czynnym basenem w okolicy więc spodziewałem się, że będą tłumy. I tu nastało mega zdziwienia – na basenie o 8 nie było nikogo poza mną :) Jako, że pływałem tego dnia serie 200 metrów na samych rękach, to basen 50m nadawał się do tego idealnie, a przy okazji nikt nie przeszkadzał na torze.

image4

Po kilku godzinach przerwy i wizycie w knajpce na śniadaniu i chwili pracy nad blogiem poszliśmy biegać. Siła biegowa była poćwiczona – 10 razy po 100 metrów na Agrykoli. Pytanie, czemu nie cała – można robić oczywiście mniej serii ale dłuższych, ale siłę, można równie dobrze ćwiczyć na krótszych odcinkach dając mięśniom jednocześnie czas na chwilę odpoczynku podczas zbiegu. Było cholernie zimno :)

Środa – 1h20 min roweru, ćwiczenia ogólnorozwojowe

Rano dosyć ciekawy trening na rowerze bo interwał piramidka. Sam zapis brzmi mało zrozumiale na początku 1/2/3/4/5/4/3/2/1 – przerwa 2 min a oznacza to tyle, że najpierw 1 min szybkiego kręcenia – 2 min luźno, później 2 min szybko, 2 luźno i tak dochodzimy do 5 minut szybko 2 luźno i zaczynamy schodzić w dół. Osobiście uwielbiam wykresiki analizować po treningu, a ten wygląda całkiem sympatycznie :)

aaaaa

Na wieczór jeszcze godzinka zajęć ogólnorozowjowych – tym razem skupionych na dolnej partii nóg – przysiady, wykroki, przysiady z piłką – do tego kilka na ręce. Jak się później okazało ten dzień był wstępem do czwartkowego armagedonu dla moich nóg (i nie tylko…)

Czwartek – 15km biegu

Jeżeli jednego dnia mocno zrobisz rower, a później dowalisz jeszcze ćwiczenia na nogi, to nie dziw się, że następnego dnia ciężko się biega. 15km rano (gdzie ubrałem też się dużo za ciepło) w dość powolnym tempie (jak wtedy mi się wydawało). Ciężko się biegało – czwórki i uda dostały swoje poprzedniego dnia i mocno dawały się we znaki. Już wiem, że tak będzie, więc czekam tylko, aż nogi się przyzywczają do takiego obciążenia, i treningi biegowe będą wychodzić łatwiej po tych rowerowych :)

IMG_8300

Piątek – Zabawa biegowa – 13km

Czasami są takie poranki, że decyduje się zostać w łóżku – nie to, że idę spać, ale stwierdzam, że mam czas popołudniu, a wolę sobie poleżeć i odpcząc – tak było i w piątek. BŁĄD! Wracając z pracy deszcz zacinał i nieźle już wiało, a tu pierwszy tempowy trening do zrobienia od dłuższego czasu. Na szczęście jak tylko wyszedłem przestało padać, a minutówki podczas zabawy biegowej starałem się biegać z wiatrem. Dawno mi się tak dobrze szybko nie biegało więc poczułem trochę pozytywnego motywatora :)

Sobota – 1h45 min rower, 2.5km pływania

Udało mi się kupić czujnik kadencji do roweru, a jednocześnie też małą pchełkę do iphona którą mogę teraz zarządzać trenażerem podczas treningu :) Duże ułatwienie, a dzięki temu widzę też na bieżąco wyniki treningu – na komputerze program to chyba pamięta szatę graficzną z XX wieku :) Na rowerze udało się nieźle pokręcić, a jednocześnie przejechać ponad 60km :) Na pierwszy rzut oka jak dla mnie wyglądało imponująco – bo rzadko kiedy takie dystanse pokonywałem :) W zasadzie, to chyba tylko raz w życiu :)

aaaaaa

Popołudniu jeszcze pływanie w tym 2x1000m – jak kiedyś wydawało mi się, że może być to ciężkie, to teraz wiem, że jestem to wstanie zrobić, a jeszcze jak popracuję nad czasem to może nie będzie aż tak źle i uda się wyjść sensownie z wody :) PRACA POPŁACA :)

image6

Postanowień noworocznych realizacja w trakcie i wieczorem udało się wyjść na miasto, żeby zjeść coś dobrego – trochę węglowodanów przed długim bieganiem następnego dnia i do tego kieliszek wytrawnego czerwonego :) No idealne zakończenie dnia.

Niedziela – 22km – ARMAGEDON

Co tu dużo gadać – lepiej było chyba pójść na bieżnię (tak z pozoru), bo warunki do biegania tego dnia były fatalne – przez cały bieg wiało w twarz (no poza ostatnimi 200 metrami). Pomysł na trasę miałem inny, ale od razu po wyjściu na dwór go zmieniłem i postanowiłem obiec las kabacki uciekając tym samym do lasu – niestety tam też wiało … trening raczej z tych na głowę, bo tempo to było żałosne i nawet nie chce mi się go komentować. Fakt, że jeden z kilometrów miałem 6:00 chyba mówi sam za siebie. Na 18km miałem już ochotę wsiąść w metro i dojechać do domu, ale głowa wygrała – w końcu jak zrobiłem te 18 to już te 4 dobiegam … Trening na pewno dobry pod względem siły biegowej – dał w kość, ale wyszedłem z niego mocniejszy :)

image8

Po treningu solanka  – jak mam być szczery to wypompowuje ona mnie całkowicie. 20 minut się czuję jak w saunie, a zaraz po wyjściu muszę szybko wypić jakiś sok owocowy, bo czuje się jak bym miał zemdleć. Pocę się niesamowicie, ale jedno jest pewne – kąpiel solankowa działa i następnego dnia człowiek się czuje jak nowo narodzony. Muszę poważnie też przemyśleć, czy nie powinienem brać tych kąpieli po mocnym rowerze, a jednocześnie zainwestować w wannę w domu – bo tak to muszę żebrać po rodzicach czy znajomych wizytę w wannie :)

image9

POSŁOWIE

To był na pewno intensywny tydzień, gdzie mocno popracowałem nad siłą biegową (i umysłową). Zacząłem też widzieć, że zaczyna waga powoli lecieć w dół – mimo tego, że jem jak szalony, ale trzy pary spodni które kupiłem w ciągu ostatniego miesiąca już się na tyłku nie trzymają :) Zobaczymy jak dalej pójdzie.

A jak Wasze treningi? Zadowoleni z tygodnia?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *