fbpx

Wszystko jest możliwe

Published on: 12 sierpnia 2016

Filled Under: Bez kategorii, Triathlon

Views: 8115

Tags: , , ,

Czerwona M-ka z kropką – dla wielu medal marzenie – cel wielomiesięcznych przygotowań … O ile IRONMAN większości kojarzy się z morderczym dystansem, to pod tą nazwą kryje się jedna z dwóch wielkich triathlonowych korporacji (obok Challenge) … niby nic wielkiego, a jednak z tym znaczkiem związane jest coś niesamowitego. To jak Coca Cola napojów gazowanych, Apple telefonów komórkowych czy Nike firm sportowych …

La dona e mobile, jak napisał Verdi. Kobieta zmienną jest – wychodzi na to, że nie tylko kobieta … ze mną było podobnie. Początkowo byłem zafascynowany ogromem imprez pod szyldem IRONMAN. Oglądając filmiki czułem te motyle w brzuchu … jednak kiedy rok temu przyjechałem do Gdyni sędziować 70.3 Ironman Gdynia ten czar gdzieś zniknął. Będąc osobą całkowicie obok nie czułem w ogóle klimatu … impreza jak impreza … triathlon jak każdy inny – nie wiem czemu, ale spodziewałem sie, że cała plaża będzie obrandowana logiem, a gdzie nie pójdę to będzie krzyczało do mnie wielkie hasło IRONMAN… nic z tego. Na plaży jeden balon, kilka chorągiewek … jednak jak się okazuje, nie to co widzisz oczami, a to co czujesz sercem jest ważne …

13939340_1788521431362124_1499377799216537997_n

W tym roku zapisując Arka na połówkę, szybko zapisałem się też na sprint. Wiadomo z zapisami jak w loterii… raz systemy działają, raz nie. Udało się. Skoro będę na miejscu, to trzeba wykorzystać moment … to nie miał być żaden start z kategorii ważnych … po prostu wykorzystanie sytuacji, że będę w ten weekend w trójmieście. Bylem (jestem) już po swoich najważniejszych startach i w ostatnim czasie forma trochę podupadała. W końcu nie można być zawsze w gazie … Przyszła wtedy kiedy miała przyjść … Ostatnio biegało mi się ciężko … co tygodniowe wyjazdy i kilka startów zrobiły swoje. Po Bydgoszczy (KLIK KLIK) potrzebowałem odpocząć.  Zmiana pracy i kilku dniowy urlop w Szklarskiej Porębie pozwolił naładować akumulatory na nowo. Trening na zakręcie śmierci po mocnym rowerze pokazał, że odpowiednio ułożony plan treningowy pozwala na ponowne odzyskanie formy. Na tydzień przed startem w Gdyni biegało mi się tak dobrze, jak nigdy … 

13882172_10155089265509447_7591461422987896547_n

Do Gdyni przyjechałem w piątek popołudniu. Po raz pierwszy pojechałem na zawody pociągiem. Rower zabrał treneiro, a ja wsiadłem sobie w pendolino :) Wycieczka z cyklu O triathloniście, który jeździł koleją … Jak to z koleją bywa, kiedy przyjechałem na dworzec okazało się, że mój pociąg jest opóźniony o 2 godziny … ktoś postanowił skoczyć pod pociąg (eh …). Główka jednak szybko pracuje. Kupiłem bilet na ten, który w rozkładzie jest za godzinę, a oryginalny zwróciłem. Minus taki, że miejsc już na druga klasę nie było więc pojechałem jak burżuj klasą pierwszą … i tu moje wielkie zdziwienie. O kolei słowa złego powiedzieć nie mogę, a dopłata do 1 klasy była tego warta. Przy wsiadaniu do pociągu wita Cię obsługa, a kilka minut po odjeździe niczym kilka lat temu w samolocie podchodzi stewardesa i pyta na co masz ochotę na obiad … naleśniki, makaron, a może kotlet z kurkami? Moje oczy były jeszcze bardziej wyłupiaste, jak są na co dzień… Poszedłem w naleśniki z syropem klonowym … trzeba ładować węgle, w końcu nazajutrz start (nie ważne, że zdążyłem już zjeść paczkę precelków … ).

Zasady imprez IRONMAN są proste … Dzień przed w strefie zmian ma znaleźć się rower oraz worki z potrzebnym sprzętem podczas zmian. Kiedy dochodziłem na koniec Skweru Kościuszki lało jak cholera … Byłem przemoczony do ostatniej nitki, a to były jedyne cieplejsze ciuchy jakie zabrałem ze sobą. Notabene kilka godzin wcześniej w Warszawie 30 stopniowy upał, a teraz w Gdyni temperatura nie przekraczała dwudziestu kresek.

Mówiąc o workach, nie byłem do nich przekonany. To był pierwszy raz kiedy w takiej konwencji startowałem, więc nie do końca wiedziałem jak sprawdzi się taki system. Nie byłem też zadowolony, że zostawiam na deszczu buty, w których mam biec następnego dnia. Zawiązałem wszystko na mocny supeł i zostawiłem moje startóweczki samotnie na noc… Było ich tam trochę … pewnie sobie trochę pogadały z innymi butami …

IMG_3014

W nocy nie spałem za dobrze. Jakiś kretyn, a nawet kilku prawię całą noc wydzierało się ARKA GDYNIA wraz z odpowiednimi epitetami. Cóż … takie uroki spania 100 metrów od mety nad nadmorską promenadą.

Plusem zostawienia sprzętu dzień wcześnie jest to, że rano w strefie spędzasz dosłownie kilka minut. Jedyne co musisz zrobić to dopompować koła, zostawić bidon z piciem i w zasadzie tyle. Rozwiązałem jeszcze supły z worków i przetarłem zaparowaną w kasku szybkę i udałem się na rozgrzewkę. Po raz pierwszy zrobiłem ją jak należy. Piętnaście minut truchtu, dużo rozciągania, wymachów rękoma i na koniec 10 minut rozpływania z szybszymi akcentami na koniec. Byłem gotowy … gotowy na start bez żadnej spiny, bez żadnych założeń czasowych … To nie tak, że nie będę walczyć – starty są od tego, żeby dać z siebie wszystko, dlatego nie wierzę w starty treningowe. Treningi się robi na treningach, a kiedy stajesz na linii startu to wtedy trzeba walczyć …

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone, fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone,
fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

Trochę obawiałem się pływania w morzu … choć tak naprawdę to zatoka. Woda okazała się mokra jak zawsze, słona nie była. Problemem byli inny zawodnicy. Zdecydowanie ustawiłem się za daleko. Przez dobre pierwsze dwieście metrów nie przepłynąłem nic. Część trzeba było biec, ale kiedy już próbowałem płynąć, to albo ktoś jeszcze szedł (mimo, że było już po klatkę głęboko), albo szarżował żabką. No nic – trochę straciłem, ale zaraz za pierwszą nawrotową bojką zacząłem płynąć swoje. Wychodząc z wody zatrzymałem zegarek na 14 min 10 sekundach. Myślałem, że będzie grubo powyżej 15 minut zważając na to, że sporo czasu straciłem na początku. Podbudowany tym postanowiłem jak najszybciej rozprawić się z T1.

Zaraz po wyjściu z wody złapałem worek i poleciałem do namiotu przebieralni. Po prawej było ciasno, po lewej pustki – to lecę tam :) Szybko mnie jednak wycofano – to część dla kobiet :) Pianka na szybko zdjęta – do wora i w biegu po rower zakładam kask. To naprawdę super rozwiązanie – podbiegasz do roweru łapiesz go i wybiegasz ze strefy. Jak dla mnie dużo efektywniejsze niż przebieranie się przy swoich stanowiskach.

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone, fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone,
fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

Rower z początku wolny – prawie kilometr po kostce, później kilka podjazdów. Lekko wieje w twarz. Średnia powoli rośnie. Dopiero po pierwszej nawrotce zaczynam czuć, że jadę coraz mocniej. Jest lekko z górki. Rozkręcam się nawet do 50km/h co na mnie jest chyba szczytem możliwości. Po kolei wyprzedzam innych. Mijam nawet dwie parówki – mijając pytam draftera z kategorii M18, czy wie ile to jest 12 metrów, bo to na pewno więcej niż odcinek jednego metra. Pierwsza pętla za mną – moi kibice krzyczą jedno – DAAAAAWAJ ŁUKASZ :) Ale co ja mam im dać :)? Przecież jadę i jedyne co mam ze sobą to żel … może to to chcą, żebym im dał?

Na drugiej pętli czuje się jeszcze pewniej. Już wiem kiedy jest zakręt, kiedy będzie z górki. Mogę jechać bardziej taktycznie. Z każdym kilometrem średnia rośnie. W głowie pojawia się myśl – idzie nieźle – sensowne pływanie, niezły rower – zaraz będzie bieg – moja konkurencja. Byle tego nie spieprzyć!

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone, fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone,
fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

Znów szybka strefa zmian. Odkładam rower i biegnę do worka. Biegnę nawet trochę za wolno. Jak się później okazuje T2 robię nawet szybciej od Treneiro :) Brawo Ja !

Na biegu staram się pamiętać, żeby nie zacząć za szybko. Pierwszy kilometr wychodzi w 4:10 … jest nieźle – teraz trzeba się rozpędzać, a zaraz przecież będą moi kibice … Znowu krzyczą, żebym im coś dał … Miejsce w którym stoją całkiem fajne, bo po minucie – dwóch pojawiam się tam powtórnie. Zaczyna być pod górkę … Tempo trochę spada, ale to było do przewidzenia. Później będzie z górki i będzie można odrabiać… Na biegu cały czas wyprzedzam … nie wiem ile było tych osób, ale sporo. Sam byłem wyprzedzony tylko przez jednego triathlonistę.

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone, fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone,
fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

Po kilku minutach jestem już nad morzem. Wiem, że został tylko kilometr do końca – to tu rano robiłem rozgrzewkę. Zaczynam przyśpieszać. Na około 500 metrów do mety słyszę Kubę Wiśniewskiego (spikera), że kolejny zawodnik ma szansę na złamanie 1:15 … Co? Jestem blisko 1:15? To znaczy, że jak się postaram powinienem być w okolicy 1:17 na mecie … zaczynam finish … w końcu jest … czarny dywan i meta. Przybijam piątkę Kubie, a następnie drugiemu spikerowi. Meta … Patrze na zegarek i nie wierzę … 1:15:40, a spodziewałem się wyniku w okolicy 1:20. Tak wychodzą właśnie starty, kiedy nie mamy ciśnienia w głowie … po prostu walczymy sercem.

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone, fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone,
fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone, fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

(c) Wszystkie prawa zastrzeżone,
fot: www.sportografia.pl www.sportevolution.pl

W końcu przychodzi ten moment, kiedy wszystkie trybiki zaczynają ze sobą współgrać. To był ten moment, kiedy wszystko zagrało – ale to dosłownie wszystko. Oby więcej takich startów w przyszłości. Bardzo dziękuję wszystkim za doping na trasie (w szczególności tym krzyczącym DAWAJ DAWAJ :)) Nauczka dla mnie – więcej luzu w głowie i będzie dobrze :) Poniesiony falą dobrej formy zapisałem się szybko na jeszcze jedną ćwiartkę w tym roku, która już za pojutrze w Chodzieży. Mam tu trochę rozrachunków do porachowania z tymi zawodami z zeszłego roku, kiedy to panowały afrykańskie warunki …

I na koniec jedno … pamiętajcie, że wszystko jest możliwe :)

ANYTHING IS POSSIBLE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *