Boimy się zmian, bardzo często odrzucamy myśl podejmowania nowych wyzwań właśnie z powodu strachu … Kiedy jesteśmy do czegoś przyzwyczajeni, wszystko inne wydaje się złe / niepoprawne / skomplikowane. Im dłużej robimy to samo, prędzej czy później padamy ofiarą rutyny … Mamy swojego rodzaju klapki na oczach – rzeczy wykonujemy schematycznie … dzień często zaczyna wyglądać jak w dniu świra … nawet cukier w herbacie zaczynamy mieszać w ten sam sposób …
A przecież istnieje życie poza naszym zamkniętym schematem. Tylko trzeba odważyć się zdjąć z siebie wspomniane ochraniacze na oczy, często ograniczające nasze postrzeganie świata.
Blisko 10 lat pracowałem w jednym miejscu (KLIK KLIK). W sumie to niewiele patrząc na to, że mój Tata w jednej firmie przepracował 47 lat … Nieźle co? Ale nie o Tacie dzisiaj … Ponad dekadę tworzył się we mnie pewien schemat, a wiele rzeczy mogłem robić z zamkniętymi oczami. Koło 5-tej na trening, tak żeby zdążyć być w domu przed 7-dmą. Szybkie śniadanie i do pracy. Wiedziałem, że wychodząc przed 7:30 spokojnie dojadę bez korków przed ósmą. W biurze czułem się praktycznie jak w domu… zdążyłem już poznać prawie wszystkie jego zakamarki. Siedziałem w kilku miejscach, doświadczyłem sporej ilości zmian zarówno w osobach, jak i w przebudowie biura. Raz tu były drzwi, a za rok nie było już tam pokoju, tylko sala konferencyjna. Przechadzając się po korytarzach rozpoznawałem prawie wszystkie twarze … przychodząc do kuchni spokojnie można było pogadać z każdym i w zasadzie o wszystkim… Sama praca miała w sobie już dużą dawkę przewidywalności, nie mówiąc już o tak przyziemnych sprawach jak prostota w wydrukowaniu kartki, czy wykonaniu telefonu…
Jest inaczej … jest fajnie!
Kiedy w poniedziałek zaczynałem nowe wyzwanie miałem lekko mieszane uczucia. Wewnętrznie wiedziałem, że to dobra zmiana … potrzebowałem jej … Jednak człowiek jak to człowiek boi się nowego. Nie wiedziałem co mnie czeka, nie wiedziałem w zasadzie nic. Po 10 latach swobodnego dojeżdżania do pracy samochodem przesiadłem się w metro …niby prosta sprawa, ale na początku musisz to na nowo ogarnąć – sprawdzić ile czasu zajmuje dojazd do pracy, wziąć poprawkę na jakieś sytuacje kryzysowe. Nie jest już tak, że mam ze sobą w bagażniku zawsze buty do biegania. Jeśli chcę iść na trening po pracy, rzeczy muszę przygotować odpowiednio wcześnie.
Zobaczyłem ludzi! To chyba najbardziej mnie fascynuje. Kiedyś cały czas widziałem te same twarze. W zasadzie mało przebywałem w centrum. Teraz codziennie mogę obserwować zmieniający się świat … życie, które pędzi do przodu. W metrze wszyscy siedzą zapatrzeni w swoje telefony – ktoś poczyta książkę. Inny z zaspaną jeszcze twarzą ślepo patrzy w podłogę. Szybka przesiadka z metra na tramwaj – centrum Warszawy – życie zaczyna wyglądać jeszcze inaczej – dziewczyny w spódniczkach, „biznesmeni” od rana załatwiający sprawy przez komórkę. W podziemiach ludzie na szybko kupujący kawę … To dopiero 5ty dzień, a cały czas dostrzegam coś nowego – coś czego nie było we mnie przez ostatnią dekadę….
W końcu nowa praca – nowe biuro – wszystko jest inaczej… ale to nie znaczy, że gorzej. Jest po prostu inaczej, a do nowego trzeba się przyzwyczaić. Śmieszne, jest to, jak bardzo zmienia się postrzeganie świata i życia w ramach naszego doświadczenia. Pierwszego dnia do pracy przyszło sporo nowych osób. Większość to młodzi 18-20 letni ludzie rozpoczynający swoją przygodę z korporacją. W ich oczach podekscytowanie benefitami w firmie – dla innych z doświadczeniem to już pewien standard …
No właśnie, a jak o standardach mowa – one też się różnią… Inne jest wszystko, i to poznawanie tego nowego jest fajne. W starej pracy wyjście z pracy zajmowało mi 3 – no może 5 minut. Teraz kiedy pracuję na 18 tym piętrze to już prawie jak wyprawa. Najpierw trzeba odstać swoje, żeby dostać się do windy, a później zatrzymujemy się prawie na każdym piętrze. To jednak zawsze okazja, żeby z kimś zamienić kilka słów. Elevator speech (czyli kilkadziesiąt sekund, kiedy możesz sprzedać komuś swój pomysł, czy opowiedzieć całe życie) nabiera zupełnie nowego znaczenia … Kiedyś miałem tylko do zjechania dwa piętra …
Nawet planowania dnia trzeba nauczyć się na nowo. Pracuje z osobami, które dzień zaczynają o naszej 16tej, co oznacza trochę inne godziny pracy. Pewnie już nie będę musiał zrywać się o 5tej na trening, a po porannych aktywnościach będę miał chwilę na to o czym zawsze marzyłem. Zrobić trening i mieć chwilę na odpoczynek. Na spokojnie zjeść śniadanie … nawet położyć się na chwilę …
To co w tej chwili wydaje się inne, już niedługo będzie codziennością. Już teraz po kilku dniach jestem częściowo przestawiony. Już wiem gdzie można znaleźć herbatę w biurze :) Nadal nie opanowałem jeszcze korzystania z drukarek, ale to kwestia kilku dni :)
Dzięki wielkie za wszystkie miłe słowa i wiadomości, gdzie pytaliście o pierwszy dzień w pracy. Może pierwszy to za mało, żeby powiedzieć jak jest – nawet teraz po tygodniu jeszcze ciężko powiedzieć, bo patrząc na firmowe pliki, mam jeszcze często wrażenie, że są napisane po Chińsku, a nie angielsku, choć powoli zaczynam rozumieć tę chińszczyznę … :)
Nie dajcie się zaślepiać i popadać w monotonię. Aby żyć, potrzeba zmian … Zmiany uczą … motywują … rozwijają …
Trzymam kciuki za Wasze zmiany, a Wy trzymajcie za mnie :)
Do zobaczenia w Gdyni!
Każda zmiana dobrą jest, czasem tylko potrzeba czasu, żeby to sobie uświadomić. Gratulację nowego startu!
PS Na marginesie to zamień elvator speach na elevator speech czy też pitch – zależy co wolisz =)