fbpx

Osiągaj więcej – Duathlon Czempiń

Published on: 10 maja 2016

Filled Under: Bez kategorii, Triathlon

Views: 6595

Tags: , , ,

„Na Czempiń Duathlon przyjechałeś specjalnie?” – padł komentarz pod jednym ze zdjęć jakie wrzuciłem na facebooku … Tak w piątek po pracy wsiadłem w samochód, jechałem ponad 3 godziny do małej miejscowości Czempiń koło Poznania, żeby pobiegać i  pojeździć na rowerze przez godzinkę z minutami. Ktoś z boku może pomyśleć, że nienormalny, ale czy nie jest tak, że na zawody, niezależnie od tego gdzie są, jedziemy właśnie „specjalnie”?

Znacie mnie już trochę, więc wiecie, że na tyłku za długo w domu nie jestem w stanie wysiedzieć, a gdy tylko nadarza się okazja, jadę w nowe miejsce, czy to w Polsce, czy na świecie, żeby realizować swoją pasję. W miniony weekend początkowo byłem zapisany na duathlon w Kopenhadze. Sprawy osobiste jednak nie pozwoliły mi wybrać się do Danii. Nad zaproszeniem Pani Izy długo się nie zastanawiałem. Wielkopolska to mój rodzinny region, więc zawsze chętnie wybieram się w okolice Poznania, a tu po raz pierwszy miała odbyć się tak duża impreza duathlonowa w Polsce – nie mogłem odmówić.

IMG_0907

Trzydzieści kilometrów na południe od Poznania leży sobie mała miejscowość zamieszkała przez 5ooo osób. Jeżeli dodać do tego 400 zawodników startujących na obu dystansach plus rodziny to śmiało można powiedzieć, że miasteczko przeżyło swojego rodzaju oblężenie. Na miejsce dotarliśmy kilkanaście minut przed dwudziestą. To dość ważna informacja! O godzinie 21 zamykane jest wszystko, od wydawania pakietów, przez Biedronkę, a na restauracji Kogucik w której się zatrzymaliśmy kończąc. Logistycznie rozegraliśmy to perfekcyjnie. Po szybkiej wizycie w biurze zawodów, Renata zajęła się rozmowami z kucharzem, a ja poleciałem po bagietkę do Biedry na rano. Przed startem trzeba by zjeść jakiś makaron na wieczór, a w karcie trzy pozycje – wszystko na bazie sosu śmietanowego a na dodatek zapieczone z serem. Lubię ser, ale tym razem nie chciałem eksperymentować. Na szczęście, zdolności negocjacyjne Renaty wygrały i specjalnie dla nas przygotowane zostało danie crem de la crem. Makaron z oliwą, czosnkiem i brokułami. Wielka micha i to wszystko za 10 złotych! Tak zaczyna się poznawać uroki lokalnych zawodów…

IMG_0937

To nie był dla mnie żaden start z kategorii, jak to teraz modne priorytetowej grupy A, B lub C. Po prostu przetarcie. Jak idę na zawody z zamiarem walki o czas to to robię. Tym razem dużym plusem dla mnie była luźna głowa. Nie miałem żadnego ciśnienia na konkretny wynik. Nawet nie wiedziałem ile się mogę spodziewać – bo w triathlonie to nigdy nic nie wiadomo. Raz jest dobrze wymierzone, a raz brakuje kilkuset metrów. Innym razem szybka strefa zmian, a w takim Sierakowie do pokonania prawdziwa wyprawa. Nie jestem doświadczonym traithlonistą, więc taki start bez ciśnienia przed większymi imprezami jest idealnym pomysłem – mogłem sobie poprzypominać jak to wszystko wygląda, a jednocześnie przetestować nowe rozwiązania. Nic nigdy nie działa lepiej jak adrenalina podczas warunków najbardziej zbliżonych do tych, przy których będzie trzeba dać z siebie wszystko.

IMG_0997

Pierwszą rzeczą jaką przetestowałem był kieliszek wina na wieczór przed. Renia stwierdziła, że nasz pięcio gwiazdkowy posiłek trzeba popić winem na lepsze trawienie i dla zdrowotności. Przeżyłem :) Nie, żebym zamierzał popijać winko, czy piwko przed zawodami regularnie, ale strat w ludziach nie było :)

Spałem 700 metrów od strefy zmian. Rano dojechałem sobie na rowerku, co by sprawdzić, czy koła się kręcą i nie ma przypadkiem zaciśniętego hamulca, jak to zdarzyło mi się już kiedyś w Bydgoszczy. Moja strzała zaparkowała w T1 jako pierwsza. Powiesiłem lowelo, położyłem na nim mój szybki aero hełm, a buty ułożyłem w kontenerku. Jeszcze mi trochę brakuje do bycia supero hiper pro triathlonistą. Wyniki to jedno, ale wskakiwać na rower z wpiętymi w niego butami jeszcze nie umiem – KWESTIA CZASU !!! Wszystko zajęło może z 5 minut – jakoś za szybko. Dla pewności zadzwoniłem do Arka, upewnić się, czy nic tam więcej nie powinno zostać. Na tri jakoś zawsze było tego więcej … okulary, buty jedne, buty drugie, ręczniczek …

IMG_0983

Start znajdował się na ulicy. Był ze mną razem Marek z Bydgoszcz Triathlon Team. Ustawiliśmy się na pierwszej linii. Punktualnie o 9tej ruszyliśmy. Wszyscy polecieli jak dzicy do przodu, noga aż chciała biec szybciej, ale postanowiłem nie przeginać. Z założenia miałem biec po 4:00-4:05. Pierwszy kilometr 3:50, późniejsze w okolicach 3:55-4:00. Gdzieś na wysokości drugiego kilometra zacząłem wyprzedzać – tak jest jak ludzie cwaniakują na początku.

Po raz pierwszy postanowiłem pobiec w Nike LunarEpic. Biegam w nich już jakiś czas, ale jeszcze nigdy nie odważyłem się wystartować w nich na zawodach. Pomyślałem, że duathlon to świetna okazja, żeby zrobić odpowiednie testy. Dla mnie to najlepszy but w jakim do tej pory biegałem – zmienił technikę mojego biegu, a jednocześnie jest mega wygodny. Nike mówi, że to but treningowy. Jak dla mnie świetnie zachowuje się także w tempie poniżej 4 min/km. But sprawdził się nie tylko podczas samego biegu, ale także w strefach zmian. Dzięki dopasowaniu i skarpecie szybko się go zarówno zdejmuje jak i zakłada. 

IMG_1135

Klasycznie w T1 pobiegłem nie tam gdzie trzeba. Sukcesem było chociaż wbiegnięcie we właściwy rząd, ale tu raczej nie trudno było się pomylić biorąc pod uwagę fakt, że były trzy, a mój był środkowy. Nie wiem o czym myślałem – pamiętałem, że lowelo stoi na wysokości mety, ale jak gamoń pobiegłem na sam koniec strefy. Straciłem na tym z 10 sekund, ale szybko udało mi się zrzucić oksy, założyć tri buty i wybiec na rower. Nie ogarniam jeszcze też mojego centrum dowodzenia w postaci polara v800. Włączyłem opcję multisport, ale za cholery nie pamiętałem co mam nacisnąć, żeby zmienić dyscyplinę, więc nawet nie zatrzymywałem dobrze odpowiednich dyscyplin. Teraz już wiem, że muszę to jeszcze przećwiczyć przed kolejnymi startami.

IMG_1137

Nikt z nas nie wiedział, gdzie jest belka startowa, więc nauczony doświadczeniem nie wskakiwałem na rower dopóki nie zobaczę sędziego. Szybkie hop, wpięcie w pedały i grzałem (jak na swoje możliwości) do przodu. Pierwszy raz na rowerze poczułem palenie czwórek. Duathlon to trochę jednak inny sport od klasycznego triathlonu. Po mocnym biegu wskoczyć na rower, to nowe doświadczenie dla mięśni czworogłowych. Na szczęście po 3-4 kilometrach noga przyzwyczaiła się do nowego położenia i byłem w stanie kręcić. Na 2 kilometrze pierwszy żel. Nowy strój startowy pokazał mi, że żele są jednak gdzie indziej niż bywało to w ubiegłym roku. Szybka trasa pozwalała na mocniejsze kręcenie. Co prawda pierwszy kawałek lekko pod wiatr, ale po nawrotce okazało się, że wieje w plecy, bo rzadko jeżdżę z prędkościami 36-38km/h. Jak o nawrotce mowa to znów jak gamoń za szybko zwalniam. Cały czas mam jednak stracha, że się nie zmieszczę … Na szczęście w Sierakowie nie ma nawrotek ! Uff !

IMG_1132

Nie ma co się oszukiwać – rower to moja najsłabsza dyscyplina. Muszę się jeszcze dużo nauczyć, ale przynajmniej jadę swoje. Nie chcę używać wulgaryzmów, ale dwóch panów – bracia – o kolejnych numerach startowych (nie będę przywoływać konkretnych cyferek) cudownie minęli mnie jadąc koło w koło. Krzyknąłem tylko parówy to się głupio na mnie spojrzeli i uśmiechali. Zbliżając się do nawrotki znów ich widziałem i dalej jechali razem. Żeby nie było, że sobie wymyślam – w strefie finishera kilka osób od razu o nich wspominało. Trochę (a nawet nie trochę!) wstyd reprezentować jeden klub – sklep rowerowy i draftować, ale jak ktoś jest parówa to już jego sprawa. O samym drafcie napiszę osobnego posta bo to temat na odrębne dywagacje.

IMG_1335

Dwa kilometry przed metą kolejny żel. Wziąłem ze sobą hydro żele squeezy. Super na mnie działały podczas treningów biegowych – nie trzeba było ich popijać. Wiem już, że na rowerze nigdy więcej ich nie wezmę. Rozrywając opakowanie połowa żelu znalazła się na moich okularach, a druga połowa na ręce i kierownicy. Cudownie przykleić się do lemondki! Powinni tego zabronić!

Jak pro zawodnik udało mi się wyjąć buty podczas jazdy na rowerze i przed belką zgrabnie zeskoczyć z lowelo szybko biegnąc do mojego miejsca. Tym razem było łatwiej znaleźć – po numerze! Epiki błyskawicznie znalazły się na nogach a ja już goniłem pozostałych na biegu. Przede mną wybiegła pierwsza kobieta, ale już 5 metrów za strefą zmian byłem przed nią. To jest ta część w triathlonie, którą lubię najbardziej. Mój konik. Wiem na ile mnie stać, nie muszę już kontrolować zegarka. No i najważniejsze – to jest moment kiedy zaczynam odrabiać straty. Nie rywalizuje z nikim, ale jednak biegnąc i wyprzedzając daje to kopa do mocniejszej pracy. Jeżeli widzę kogoś przed sobą to automatycznie motywuje mnie do pogoni, szczególnie na takich lokalnych zawodach. Pierwszy bieg zakończyłem na 24 pozycji – drugi już na 18tej, co pozwoliło mi nadrobić stracony czas na rowerze (33 wynik).

IMG_1151

Na końcówce biegu wiedziałem już, że Marek wygra. Pierwszy biegł do mety, a za nim długo nikt. Kiedy ja przekroczyłem linię mety, Marek założył mi medal. To niesamowite uczucie, kiedy kolega z zespołu wygrywa i to on pierwszy Ci gratuluje.

Po zawodach nie mogło też zabraknąć strefy finishera. Jeżeli zapytacie mnie z czym kojarzy mi się triathlon to od razu powiem – Arbuz i ciasto drożdżowe – to co zaoferował Czempiń było mistrzostwem świata. Arbuz soczysty i słodki, a do tego boskie ciasto. Mógłbym tam siedzieć, jeść i jeść :)

IMG_1156

ChampionMan Duathlon Czempiń to pierwsza edycja tej imprezy, wzorowana na międzynarodowych imprezach PowerMan Duathlon. Szybka trasa kolarska, biegowa z podbiegiem na końcu każdej z pętli, ale takim do przeżycia. Klimat atmosfery bombowy. Widać, że robiony przez ludzi z pasją. Nie widać przepychu i komercji. Takich imprez powinno być więcej … i tak … jestem w stanie specjalnie jechać te 300 kilometrów od domu, dla jednogodzinnego wysiłku. Za rok na pewno wrócę …

IMG_1179

A na koniec dnia udało namówić się Renię do pętelki wokół Chodzieskiego jeziorka. Renia zrobiła trening, a ja sobie roztruchtałem nóżki. Uwielbiam tam biegać .. w Chodzieży czuje się jak w drugim domu.

IMG_1300

I na koniec hasło zawodów – OSIĄGAJ WIĘCEJ !!! Idealne :) Dobrego dnia! :)

Previous post:
Next Post:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *