Pierwszy dzień na Sri Lance chciałem rozpoczać od biegania. Po kilku nieprzespanych nocach jednak trzeba było się wyspać. Dziewięć godzin snu pozwoliło naładować baterie i z rana ruszyliśmy na podbój Sigiriya Rock, ruiny siedziby króla Kasjapy z V wieku, który uchodził za znawcę płci pięknej.
Wspinaczka na szczyt wiodła niezliczona ilościa schodów. Po drodze spotkaliśmy wszędobylskie małpy i psy.
Po drodze weszliśmy do groty, w której ściany ozdobione malowidłami pięknych niewiast, potwierdzaja miłość Kasjapy do kobiet.
Warto było … pokonać tysiace schodów…
Naszym drugim przystankiem była Dambulla i złota światynia. Aby tam się dostać, trzeba było pokonać kolejne schody. Światyjnia znajduje się w naturalnej jaskini, która została podzielona na 5 części, a w każdej z nich znajduja się posagi Lorda Buudy, Bogów Hinduistynych i Królów Lankijskich.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o farmę przypraw i ziół…
Na sam koniec dnia miałem jeszcze energię na zrobienir przebieżki, której nie udało mi się zrobić się z rana…
Jutro z samego rana podróż autobusem z lokalsami do Kandy…